piątek, 12 lipca 2013

Wyjazdy, wyjazdy i po wyjazdach...




Wspomnienia z AKSEL-RESOVIA 2013 wciąż żywe :) Na tych wakacjach mało pisałam tak więc mam wiele do nadrobienia :) W pierwszy tydzień wakacji tańczyłam, po czwartkowym practice pojechałam do babci i wróciłam w niedzielę wieczorem... W poniedziałek napisałam posta o tym jak było u babci i że znów szykuję się do kolejnych podróży. Tak więc we wtorek rano pojechałam do Polańczyka - miejscowości nie daleko Soliny. Jazda trwała 3 godz. I zanim dotarłam do pensjonatu, rozpakowałam się i wyszłam nad wodę minęło trochę czasu... Niestety plaża była kiepska, jakieś skarpy, woda zimna... I dopiero po powrocie okazało się, że dotarłam na złą plażę... Na szczęście na drugi dzień (środa) trafiłam już na tę właściwą i było całkiem fajnie, przesiedziałam tam cały dzień, spaliłam się, wypływałam za wszystkie czasy i wgl. Plaża była super, upał, woda cieplutka i ogólnie idealne plażowanie. Poza tym wieczorami zamiast oglądać tv w pensjonacie chodziłam na dyskoteki ;) Poznałam całkiem ciekawe osoby... Wyjechałam w czwartek w południe i o 16:00 dojechałam do Rzeszowa, wysiadłam koło 2 LO i pobiegłam na zajęcia, a wróciłam dopiero o 18:15... Byłam bardzo zmęczona i szybko poszłam spać i rano się obudziłam po 8:00, żeby dotrzeć na zajęcia na 10:00. Przed zajęciami (około 9:00) dzwonię do mojego partnera, a on taki zaspany pyta się "dziś jest piątek?!" no i mówi, żeby dać mu spokój dziś, bo on chce się wyspać i że obiecuje, że będzie już na wszystkich zajęciach do końca lipca i wgl... I gadaj tu z chłopakiem... No w każdym razie jakoś sama sobie poćwiczyłam. No a później poszłam na obiad, lody i przespacerować się po Ogrodach Bernardyńskich i wróciłam do domu. Ogólnie normalny spokojny dzień ;) Zdjęcia jutro, bo są z nimi małe kłopoty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz