wtorek, 11 marca 2014

O życiu, wojnie i śmierci.


Hej! Dzisiaj w sumie miałam dodać zdjęcia z pokazu Evy Minge w Galerii Rzeszów, ale mam trochę inny temat… Tak więc, nie spodziewałam się, że o tym będę chciała napisać i ten post nie będzie dla mnie zbyt przyjemny, no ale… Dzisiaj byłam na filmie „Kamienie na szaniec”. Spodziewałam się drastycznych scen, ale te, które zobaczyłam na tym filmie przerosły moje oczekiwania… W tym filmie było więcej krwi, niż w niejednym horrorze!!! Ja rozumiem, że film był o drugiej wojnie światowej, no ale, to była przesada. Gdy czytałam książkę, to już było dla mnie ciężkie. Ale tam było mniej opisów cierpienia, a więcej akcji, podkreślanie ich bohaterstwa, tego z jak ciężkimi realiami musieli się zmierzyć i dali sobie z nimi radę, tego jak byli mądrzy i dorośli. Książka, choć też smutna, bo jednak o wojnie przecież… Ale choć ciężko, to jakoś dało się ją przeczytać i miała jakąś wartość edukującą. A co do filmu, to nie był on wcale ekranizacją książki.  Powiedzmy, że coś tam z niej miał, no ale cóż… Miałam wrażenie, że ten film nie stawiał na akcję, fabułę, na pokazanie, jak oni byli mądrzy i dzielni. Miałam wrażenie, że reżyser to chciał pominąć. Jednak możliwe, że po prostu tego nie zauważyłam. Dlaczego? Ponieważ cały film TOTALNIE ZDOMINOWAŁY sceny torturowania Rudego. Ja rozumiem, że to było w książce i należało to pokazać, ale w filmie to zajęło główną rolę. A tak chyba nie powinno być, prawda? Ja uważam, że powinni stawiać na pokazanie ich postawy, a nie na krew. Ja osobiście już po pierwszych scenach torturowania Rudego nie mogłam wytrzymać, a co dopiero się działo po dziesięciu następnych?  Wiecie, jak bardzo płakałam? Naprawdę. Ja rozumiem wszystko, ale nie uważacie, że o przesada. Ja po prostu, po połowie filmu wyłączyłam się totalnie. I nie widziałam w tym filmie większych celów edukujących, przynajmniej mi nic nie dał. Ja rozumiem film o wojnie, ale kto by chciał przez ponad godzinę w kinie oglądać tortury? Może przesadzam, bo jestem bardzo wrażliwa, ale jakoś nie specjalnie spodobał  mi się ten film. A najlepsze jest to, że to byłam na tym filmie ze szkołą… A teraz moje myśli po tym filmie:
Uważam, że historię warto znać, może nie tak idealnie, ale przynajmniej się choć trochę orientować. Chociażby po to, by nie popełniać błędów swoich przodków… Warto też pamiętać osoby, dzięki którym teraz żyjemy tak, a nie inaczej. Ponieważ osobom, które oddały za nas życie, które prowadziły wiele badań, zmieniły Świat, należy się pamięć.  Jednak nie wolno żyć tylko historią. Należy też nie zamartwiać się i myśleć jak najwięcej o rzeczach dobrych, bo zmartwień i tak mamy już za dużo.  Wiele osób też się śmiało, że patrz się i ucz, bo tak będzie, jak będzie wojna z Rosją. Ja powiem tak: Mam nadzieję, że ludzie po tylu wojnach wreszcie zrozumieli, że o pieniądze i jakiś kawałek Ziemi nie warto się kłócić i nie potrzeba, żeby przez to wszystko było niszczone, a ludzie musieli płakać, cierpieć i umierać. Uważam, że powinniśmy wreszcie odejść o tej cywilizacji śmierci, choć w porównaniu do wojny i tak jest dobrze. Tak więc morał z tego taki. Dziękujmy Bogu za to, że tylu dobrych ludzi poświęciło się za nas i za to, że żyjemy w tak dobrych czasach w porównaniu do tego co było i prośmy, żeby wreszcie ludzie nauczyli się, że o pieniądze, ziemię i władzę nie warto się kłócić, choć to w sumie chyba nie możliwe. Najważniejsze, żeby tylko wojny nie było… I pamiętajmy, żeby cenić swoje życie i zdrowie i choć czasem jest ciężko, to cenić je, bo choć mamy problemy, to nie musimy cierpieć tak bardzo, jak np. Rudy. Tak więc idź i się ciesz, że twoja mama wybrała życie, a nie dokonała aborcji! I ty też wybierz życie. Nie tnij się, nie głódź się, nie zabijaj siebie używkami, nie zabijaj innych. Zło przynajmniej omijaj, albo odpowiadaj dobrem, ale nigdy złem. Pamiętajmy, żeby wybierać życie! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz