Już po tym wielkim tanecznym wydarzeniu :( To niezwykłe
aksel show 2013, które stworzyło ponad 100, jak nie 200 tancerzy z Aksla...
Oczywiście jest wszystkich ich więcej, ale nie wszyscy wystąpili... Ogólnie podsumowywując
ten cały tydzień najlepszym określeniem będzie "szalony", były w nim
burze, upały, stres, wiele tańca i prób, oczywiście było dużo innych emocji,
kłótni, a nawet płacz... Ale jakoś dotrwaliśmy do turnieju, który według mnie
się udał :) Poza tym w piątek byłam na wycieczce klasowej nad Wisłok, niestety
zapomniałam kapelusza i kremu i nieźle mnie spaliło, do tego się odwodniłam i
omal co nie dostałam udaru :( No bo znad Lisiej Góry, gdzie już byłam
przegrzana i wgl musiałam iść kawał drogi do 17 na występ, na który się
spóźniłam i na nim w rezultacie nie wystąpiłam :( Do domu wróciłam wykończona i
musiałam się mega schładzać i na 16 musiałam znowu iść - na Podpromie na próbę
generalną... Jakoś przeżyłam, tyle, że w sobotę miałam cały spalony dekolt i
ramiona i wyglądałam okropnie w pięknych turniejowych sukienkach... Ale pomimo
tego się dobrze bawiłam :) Ogólnie to najgorzej było rano, bo przyszłam na 9:00
na Podpromie i akurat wchodził mój partner, to weszliśmy razem i próbowaliśmy
się dowiedzieć co najpierw tańczymy... Noto standard, przebieram się idę i
nagle okazuje się, że jesteśmy w całkiem innej kategorii i tańczymy łacinę, to
biegnę i się przebieram... I akurat weszłam na salę z partnerem, jak wołali
"czy na sali jest para 160..." wbiegłam na parkiet i zatańczyłam
wszystko, po tym już kamień spadł mi z serca i odstresowałam się :) Był podział
na 1 i 2 miejsce, bo to jeszcze nie była taka prawdziwa rywalizacja i ja
dostałam z moim partnerem 1 :) Po turnieju wróciłam do domu i przyszłam na galę
wieczorną, gdzie dałam razem z debiutami pokaz :) Było też aksel-show i wgl, a
później oglądałam najlepsze w Polsce i na Świecie pary... To było niezwykłe
przeżycie, popłakałam się...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz